środa, 17 lipca 2013

Prolog.

Kolejny nadzwyczaj spokojny dzień przy Privet Drive 4. Chorry Porttier siedział na gigantycznym fotelu, opierając stopy o wychudzone ciało swojego kuzyna, Dudziaczka. Pił herbatę z finezyjnie zdobionej filiżanki, odginając elegancko mały palec. 
- Chorrusiu, potrzeba ci czegoś? - zaświergotała jego ciocia Petunia, wychylając swą oszałamiająco urodziwą twarz zza drzwi kuchennych. Zerkała z miłością na swojego jedynego siostrzeńca, odgarnąwszy z oczu przydługie blond loki. 
- Pamiętaj, że zaraz pora wziąć tabletki, skarbie. Vernon ci je przyniesie, nie kłopocz się tym. Widzę, że Dudziaczek służy za podnóżek. To świetnie, nie wypada męczyć królewskich stopek staniem na podłodze, nie uchodzi! 
- Petunio! Znów głodzisz chłopaka, a później się dziwisz, że biedaczyna chudnie i marnieje z dnia na dzień! - rozległ się lekko podirytowany głos głowy rodziny. Jak zwykle pilnował on, by waga jego ukochanego Porttiera nie spadła poniżej stu kilogramów. 
Chorry pogładził się po wzdętym brzuchalku i siąknął nosem. 
- Chętnie coś przekąszę, plebsy. Dudzio, podaj mi rękaw - nakazał niezwykle władczym tonem, wyciągając dłoń w stronę kuzyna. Ten posłusznie spełnił polecenie swego prywatnego boga, z radością zerkając, jak ten wydmuchuje nosek we fragment jego odzienia. 
Nie minęło wiele czasu, a stół przed chłopakiem zapełnił się najróżniejszymi potrawami. Były wśród nich kurczaki w każdej postaci, kotlety siekane, schabowe, tort, ciasteczka, chrupki, orzeszki, tłuczone ziemniaki, frytki, kilka pudełek pizzy, mleko czekoladowe, deserki dla niemowląt, których pojawienie się nasz bohater skwitował jedynie mlasknięciem, cola, batoniki, cheeseburgery, a nawet cały dzik z jabłkiem w pysku. Jako toast podano wiadro szampana Piccolo i kilka tabletek psychotropowych. Chorry Porttier od urodzenia cierpiał na pewne odchylenie, które skutkowało przekonaniem o tym, iż jest tęczową księżniczką. 
W pierwszej kolejności król tęczy pochłonął kilkanaście słoiczków pokarmu dla niemowląt, gdyż jedynie on nie drażnił jego delikatnego podniebienia, godnego niemal arystokraty. Po posiłku cisnął kością od kurczaka w ścianę i syknął z irytacją.
- Dudley, gdzie twoi idiotyczni, cierpiący na anoreksję rodzice?! Podali mi przystawki i zniknęli bez słowa! 
 Dudziaczek przeprosił pokornie za niekompetencję, całując królewskie stopy i błagając o wybaczenie. W tym samym momencie do salonu wkroczyło wujostwo Chorrego, dźwigając z wysiłkiem gigantycznego słonia zapiekanego z oliwkami i M&M'sami. Porttier aż zakwiczał z radości, wyciągając swoje pulchne rączki w stronę zbliżającego się posiłku. Ciotunia z troską zawiązała mu na szyi uroczy śliniaczek w motylki, czochrając jego arystokratycznie przetłuszczone włosy.  
 Po posiłku uniżeni słudzy obwieścili swojej ukochanej księżniczce, iż zabiorą ją do zoo. Ta niechętnie potaknęła, zaznaczając jednak, że w zamian mają jej kupić całą ciężarówkę waty cukrowej, a wtedy zaszczyci ich swą obecnością. Zgodzili się od razu, po czym zamówili czołg, aby mieć czym przewieźć "zgrabną" dupcię ich tęczowej księżniczki. 


***
Na miejscu Dursley'owie przyglądali się podziwiającemu zwierzęta Porttierowi, nie ukrywając dumy malującej się w ich oczach. Uważali, iż cały świat zazdrości im wychowania tak wspaniałego człowieka. Toteż Chorry jest jeszcze młokosem, jaką więc chlubę przyniesie im, gdy dorośnie! 
- I jak, skarbie? - blond włosa Petunia omal nie zmiażdżyła "księżniczki" w uścisku, zatykając mu nos swoimi wielkimi piersiami. - Podoba ci się tu?
- Taa - burknął bez entuzjazmu bliznowaty, zatrzymując się przy terrarium. Wytężył wzrok, dostrzegając spoczywającego za grubym szkłem pytona o doprawdy imponującym rozmiarze. Natychmiast przykleił się do szyby.
- Ciekawe czy byłby smaczny. Chciałbym to sprawdzić - mruknął do siebie, ożywiając się nieznacznie. Nie spodziewał się oczywiście spełnienia tych dość nietypowych pragnień. To byłoby zbyt piękne. Ku jego zdumieniu jednak szkło oddzielające go od zwierzęcia zniknęło jak zaczarowane.
- Wujku, łap go! Obiad! - sapnął rozochocony, zauważając, iż wąż postanowił zasmakować wolności i prześlizgnął się przez barierkę.
- Ssssss... Ssssschudnij, sssss... - wysyczał pyton w stronę skonfundowanego Chorrego, po czym zniknął pomiędzy nogami pierzchających w popłochu sympatyków zoo. Vernon i Dudziaczek popędzili jednak za nieszczęsnym beznożnym, pomni rozkazu swej bogini tęczy. Petunia natomiast nerwowo wsunęła dłonie pod koszulkę swego pana, sprawdzając czy nic mu się nie stało. 
 ***
Chorry Porttier smętnie wpatrywał się w pustą miskę, którą jeszcze przed minutą wypełniała parująca zupa z węża. Pochłonął już całą, aczkolwiek nie zaspokoiło to jego głodu, jedynie mile połechtało kubki smakowe. W pobliżu stołu czaili się Dursley'owie, najwyraźniej łasy  i oczekujący pochwały za schwytanie pytona. Tęczowa księżniczka nie zaszczycała ich swym wzrokiem, pogrążona w rozmyśleniach.
- Skarbie... Mamy dla ciebie niespodziankę. Widzisz, dziś przeglądaliśmy z Vernonem twą korespondencję... - zaczęła nieśmiało ciotka Petunia, wyłamując sobie z trzaskiem palce. - Jak co dzień sprawdzaliśmy czy nie przyszły jakieś nowe listy od fanów - podjęła, biorąc w płuca haust powietrza. - No i... Hm. Znaleźliśmy tam pismo z Hogwartu. Wiemy oczywiście, że nie chcesz tam iść, już o tym rozmawialiśmy, a twoje dobro jest dla nas najważniejsze. Niestety, ostatnią udokumentowaną w testamencie wolą twych przeklętych rodziców było to, byś uczęszczał do tej właśnie szkoły. Nie mamy wyboru - zakończyła nieco kulawo. W odpowiedzi usłyszała jedynie zgrzyt i huk rozbijanego o ścianę talerza. 



______________

Witamy na naszym nowym blogu, drodzy parafianie. Mamy nadzieję, iż zechcecie czcić wraz z nami kupę Dumbledore'a i zostaniecie na dłużej. Błędy śmiało wytykajcie, konstruktywna krytyka zawsze mile widziana. Przepraszamy za wszelakie ubytki w Waszej psychice, amen. 

5 komentarzy:

  1. leczcie się .

    OdpowiedzUsuń
  2. Chore to, ale fajne. Mądre słownictwo.

    OdpowiedzUsuń
  3. "- Ssssss... Ssssschudnij, sssss... - wysyczał pyton w stronę skonfundowanego Chorrego, po czym zniknął pomiędzy nogami pierzchających w popłochu sympatyków zoo." WYMIATA. XD /Magda.

    OdpowiedzUsuń
  4. To jest po prostu zajebiste! *___* Kiedy będzie można liczyć na rozdział pierwszy? Jestem typowym Potterheadem, ale chętnie czytam coś takiego. Już nie mogę się doczekać dalszego ciągu, wymiatacie, Hellish i Nievie. :D Pozdrawiam Was cieplutko, Annalisse.

    OdpowiedzUsuń